A w moim salonie mieszka konik morski, a właściwie to konisko bo ma z 2 metry:)
Historia konia jest mało skomplikowana. Marudziłam kilka miesięcy że moglibyśmy coś ładnego narysować na ścianie... aż pewnego wieczoru znalazłam ogromne wiadro białej farby, pędzel wyjęłam z cieni do powiek i zgapiając z małego rysunku narysowałam go na ścianie:) małż nie wierzył, prawie na początku machnął ręką i poszedł spać, a rano przecierał oczy ze zdumienia.